Lifestyle

Ewa Gawryluk: W Afryce kamery były z nami 17 godzin na dobę. Od rana do nocy byliśmy pod ich ostrzałem

Ewa Gawryluk: W Afryce kamery były z nami 17 godzin na dobę. Od rana do nocy byliśmy pod ich ostrzałem
Ewa Gawryluk i Piotr Domaniecki zaznaczają, że podczas wyprawy do Afryki operatorzy kamer zarejestrowali setki godzin materiału filmowego. Kamery towarzyszyły uczestnikom niemal cały czas, zarówno wtedy, kiedy prowadzili

Ewa Gawryluk i Piotr Domaniecki zaznaczają, że podczas wyprawy do Afryki operatorzy kamer zarejestrowali setki godzin materiału filmowego. Kamery towarzyszyły uczestnikom niemal cały czas, zarówno wtedy, kiedy prowadzili w rywalizacji i mieli powody do radości, jak i w słabszych momentach, w których nie brakowało zwątpienia i łez. Aktorka i trener żałują, że nie wszystko uda się pokazać w programie, ale wspomnienia z tego wyjazdu na długo zostaną w ich pamięci.

– W Afryce kamery były z nami praktycznie po 17 godzin na dobę, a tutaj, żeby skleić to w całość, w godzinny program, mamy wyryweczki z każdej pary. Z ciekawością zobaczyłam więc chociażby pierwszy odcinek. To jest jedynie wyrywek tego, co było w Afryce – mówi agencji Newseria Ewa Gawryluk.

– To była pigułka, taka soczewka i poziom trudności, który nas spotkał, też aż tak nie był pokazany. Natomiast bardzo nam się podobało to, że możemy zobaczyć, co było u innych uczestników, bo to, nie ukrywam, bardzo nas ciekawiło. Byliśmy naprawdę ciekawi, jak to wszystko u nich się układało – dodaje Piotr Domaniecki.

Trener przyznaje, że podczas wyprawy przez Kenię i Tanzanię najlepszy kontakt nawiązali z Edytą Zając i z Michałem Mikołajczakiem. Na miejscu nie mieli jednak zbyt wiele czasu, by wymieniać się spostrzeżeniami i doświadczeniami, ale znajomość kontynuują również po powrocie do kraju.

– Jesteśmy z Edytą Zając i z Michałem Mikołajczakiem bardzo blisko, zaprzyjaźniliśmy się na tym wyjeździe i na tyle, na ile była możliwość, mieliśmy ze sobą jakiś kontakt. To są po prostu nasi przyjaciele i cudowna relacja. Ale jeżeli chodzi o pozostałych ludzi, to też oczywiście wszystkich ludzi lubimy, jest bardzo fajnie – mówi Piotr Domaniecki.

Ewa Gawryluk i Piotr Domaniecki wspominają, że podczas nagrań do programu „Afryka Express” towarzyszyły im różne emocje, bo i z różnymi sytuacjami przyszło im się zmierzyć. W każdej jednak mogli na siebie liczyć.

A to już wiesz?  Mimo rozwoju nowoczesnych technologii kluczowe w medycynie pozostają relacje. Specjalna aplikacja ułatwi systematyczną opiekę lekarską nad pacjentami

– Towarzyszył nam cały wachlarz emocji, bo trudno tego uniknąć, wziąwszy pod uwagę warunki, jakie tam były, zresztą wszyscy zobaczą to na ekranie. Tam w zasadzie od rana do nocy jesteśmy pod ostrzałem kamer przy każdym kroku praktycznie. To, co zostanie zmontowane, sami z ciekawością zobaczymy, które momenty wejdą – mówi Ewa Gawryluk.

– Dla mnie ta wyprawa to są dwie rzeczy. Jedna to sentymentalny powrót do Afryki, bo kiedyś mieszkałem tam z rodzicami, a druga – spełniło się moje marzenie z dzieciństwa, a mianowicie selekcja do sił specjalnych, bo akurat jeszcze wtedy, kiedy byłem w takiej formie, że mógłbym coś zawalczyć, to nie przyjmowano cywilów chociażby do GROM-u. Więc pewien pierwiastek, oczywiście niewspółmierny do tego, co w selekcji do jednostek specjalnych, był, czyli permanentny stres, trudne zadania, mało snu, brak miejsca do noclegu, brak jedzenia. Wiadomo, że oczywiście cały czas była troska i spojrzenie na to, że jest się z małżonką i o nią się bardzo dbało – dodaje Piotr Domaniecki.

„Afryka Express” można oglądać na antenie TVN-u w soboty o godz. 19:45.

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy